I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link




















I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Open text

Od autora: artykuł o historii świata i psychologicznych aspektach jej postrzegania na poziomie codziennym. lekcje historii i złudzenia percepcji, pamięci i mitów, punkty widzenia i zniekształcenia perspektywy NIEWIDZIALNY KONTYNENT „Człowiek, który nie wyzwolił się z więzów ziemi i krwi, nie narodził się jeszcze jako istota ludzka” Erich Fromm. Czy ziemia pamięta tych, którzy ją przeszli? Czy istnieją więzy krwi? Czy potrafimy zrozumieć życie odległych epok? Gdzie szukać śladów zapomnianych krajów i zaginionych kontynentów? Czy w przeszłości można odnaleźć swoje korzenie i wsparcie? A może historia narodów to tylko zbiór legend, dalekich od prawdy? A życie to tylko chwila pomiędzy mglistą przeszłością a równie nieznaną przyszłością Widok ze środka Ziemi „Miłość do własnej ziemi, jeśli nie stała się częścią miłości do ludzkości, jest kultem bożków” Erich Fromm Jak to zrobić? spojrzeć wstecz na tysiące minionych lat? Jaka jest historia ludzi? Pochodzenie etniczne, podobnie jak osobowość, żyje w interakcji. Z sąsiadami i własną pamięcią, środowiskiem naturalnym i ruchem myśli. Odizolowane plemię degeneruje się i powraca do epoki kamienia. W nieprzeniknionych dżunglach i na zaginionych wyspach rozproszonych jest wiele fragmentów niegdyś wielkich narodów. Jesteśmy mieszkańcami gigantycznego superkontynentu - Eurazji. Chociaż o tym nie pamiętamy. Europocentryzm to spojrzenie na świat z Europy, które programuje percepcję od dzieciństwa. Na jego podstawie pisano podręczniki i powieści, traktaty filozoficzne i scenariusze filmowe. Zgodnie z tym podejściem cywilizacja powstała kilka tysięcy lat temu we wschodniej części Morza Śródziemnego i stopniowo się rozszerzała, obejmując coraz to nowe ziemie i kultywując barbarzyńców. Następcami starożytnego Egiptu i Babilonu była piękna Hellada i potężny Rzym, na gruzach których wyrosła najpierw średniowieczna, a potem nowożytna Europa. Na tej linii środkowej powstało pismo i architektura, malarstwo i muzyka, nauka i główne religie świata. Stamtąd dzięki wysiłkom Białego Człowieka rozprzestrzeniły się po całym świecie dla dobra wszystkich ludów i plemion. Na peryferiach cywilizowanego świata znajdował się wojowniczy Bliski Wschód, odległa Persja i tajemnicza kraina Rosjan, a poza nimi. - Wielki Step. Po jego przestrzeniach przemierzały centaury lub olbrzymy z psimi głowami. Za jego krawędzią można było dostrzec dwie oazy: Indie i Chiny. Ale były to bardziej egzotyczne parodie niż pełnoprawne światy. Pełne magii, szlachetnych kamieni i przypraw, od wieków przyciągają poszukiwaczy przygód, kupców i zdobywców. I w końcu padli im do stóp, podbici przez wielką kulturę Zachodu. Tak Europejczycy postrzegali świat. W ten sam sposób, tylko odwrotnie, wyobrażali sobie to ludzie innych cywilizacji. Dla mieszkańców Chin centrum było Imperium Niebieskie. Zastąpiły go dynastie i epoki, okresy wielu królestw i zjednoczonych imperiów. Powstały i rozkwitły tu wielkie filozofie, nauki i sztuki. Na peryferiach znajdowały się odległe Indie, wojownicza Japonia i niezliczone barbarzyńskie królestwa w dzikich dżunglach i górach. Za nimi rozciągał się ten sam Wielki Step, zamieszkały przez stworzenia, które tylko najodważniejsi odważyli się zaliczyć do ludzi. Podobnie widział świat Hindus, Pers i mieszkaniec Kambodży zagubiony w dżungli. Człowiek zawsze znajduje się w środku koła horyzontu, a jego kraj w sercu wszechświata. Cokolwiek powiesz, miło jest być mieszkańcem centrum wszechświata... Widok z orbity „Potrzeba zrozumienia innych jest konsekwencją obecności inteligencji” Erich Fromm Mrówka nie widzi górującej przed nią góry. Nie da się oglądać obrazu z krawędzi. Lokalne zwyczaje uważane są za uniwersalne wartości ludzkie, a lokalne wypadki za prawa historii. Sąsiedni król o kłótliwym charakterze wydaje się „wielką postacią historyczną”. Naprawdę wielkie wydarzenia, oddalone od obserwatora, zlewają się w nieczytelne tło. Z niej fantazja rodzi przerażające chimery. Wśród nich jest mit o dzikim stepie. O zamieszkujących je barbarzyńcach, którzy nie znają kultury i kierują się jedynie pragnieniem zniszczenia. O potężnych bohaterach osiadłych ludów, które im się sprzeciwiają. O odwiecznej walce Światła z Ciemnością, cywilizowanych rolników i dzikich nomadów. Z jakiegoś powodu w tych legendach o dzikusachzawsze okazywało się, że jest ich więcej, a wpadwszy w szał, pustosząc miasta i zabijając ich bohaterskich obrońców, wrócili na step, nakładając nieznośny hołd pokonanym... Mity o okrutnych Hunach, później Tatarach , później – Kozacy, a w końcu rosyjscy bolszewicy, stali się organiczną częścią europejskiego światopoglądu. Pomimo stuleci prób zostania Europejczykami, rosyjska elita nadal uchodzi za dzikusów. Nawet ci, którzy nigdy ich nie wąchali, nie mogą uciec od zapachu trawy pierzastej. Radykalną próbą pozbycia się Stepu była zaoranie dziewiczych ziem i przekształcenie ich w region rolniczy. Jednak nic nie pomogło. Mit, zawładnąwszy masami, tworzy rzeczywistość, objawiając się raz po raz w konfrontacji Zachodu ze Wschodem. Aby zobaczyć życie, trzeba wznieść się ponad nie. Spójrz na ludzkość nawet nie z lotu ptaka, ale z orbity Księżyca. Spójrz wstecz na stulecia i tysiąclecia. Przywróć proporcje zjawisk i bieg zdarzeń bez wprowadzania do nich lokalnych sądów. A jeśli spojrzysz z góry, kontemplując każdego człowieka na powierzchni Ziemi w postaci świetlistego punktu, otworzy się niezwykły obraz. Niewiele przypomina tę znaną ze szkolnych czasów. Okazuje się, że przywykliśmy uważać jedno z jej odległych obrzeży za centrum świata. Echa wydarzeń ukrytych za horyzontem uznano za siłę napędową historii. Wszędzie kipiało życie, powstawały i niszczyły cywilizacje i kultury. Powstawały i rozpadały się królestwa i unie, budowano miasta i przemieszczały się ludy, wzmianek o których nie znajdziemy dziś nigdzie poza traktatami naukowymi. Przestrzenie planety nie były białą plamą od czasów faraonów. Niestety, na znanych nam mapach pozostały one bezbarwne i jakby nigdy ich nie było. A przede wszystkim tętnił życiem ogromny kontynent Eurazji, przecięty na pół europejską i azjatycką jedynie wyobraźnią geografów, a wcale nie naturalnymi barierami i osadnictwem ludów. Jego prawdziwym centrum nie był Babilon i Europa, nie Indie i Chiny, ale Wielki Step Spojrzenie w czasie „Człowiek zamieni świat w swój dom tylko wtedy, gdy uda mu się rozwinąć w nim miłość” Erich Fromm W starożytności step. rozciągał się od podnóża Alp i równin węgierskich, przez region Morza Czarnego, Wołgę i południową Syberię aż do Oceanu Spokojnego. Nie była to pustynia, ale życiodajna gałąź, do której przyczepione były zielone liście cywilizacji południa, wschodu i zachodu. Galia i Hellada, Bliski Wschód i Persja, Indie i Chiny. Oglądane z góry przypominają pokoje wychodzące na wspólny korytarz Wielkiego Stepu. Przemieszczali się po niej ludzie, towary i idee. Kultury, które były śmiertelnie wrogie na granicach lub oddzielone naturalnymi barierami, komunikowały się, handlowały i wymieniały za jego pośrednictwem wiedzę. Ludy nomadów są jak pszczoły przenoszące życiodajny pyłek z kwiatu na kwiat. Nie przegapili okazji do zbierania miodu od rolników prowadzących siedzący tryb życia. Step jest nośnikiem genów. Europejczycy zawdzięczają jej fizyczne piękno i dobry humor. Brak takiego środowiska mieszającego i łączącego poszczególne kultury determinował opóźnienie Afryki i Ameryki prekolumbijskiej. Na rozległych obszarach stepu człowiek najpierw wynalazł koło i zbudował wózki. Łuk klejony stepowo, zdolny wysłać strzały na odległość 700 kroków, pozostaje niezrównanym cudem inżynierii. Wielka filcowa jurta, w której schroniło się kilkadziesiąt osób, stała się prototypem nowoczesnych hangarów i hal sportowych, które Europejczycy nie rozumieli zawiłości zwanych ludami stepowymi potoczną nazwą „Tatarzy”. Kultura wielu z nich nie była niższa od starożytnej. Wiersze i eposy przewyższały swoje śródziemnomorskie odpowiedniki. A skala wydarzeń nie była gorsza od spraw Greków, Persów i Rzymian. Kampanie Aleksandra Wielkiego i Juliusza Cezara były prowincjonalną rozrywką w porównaniu z wędrówkami ludów rozgrywającymi się na stepie. Czasami fale burz szalejących w jego bezmiarze docierały do ​​peryferii, które uważały się za centrum ziemi. Potem nastąpił koniec świata w ich cichych rozlewiskach. Starożytni Aryjczycy jako pierwsi pospieszyli stepowym korytarzem. Zastąpili ich Hunowie i Bułgarzy, Turkutowie i Syberyjczycy, Ujgurowie i Mongołowie. Step to tygiel»

posts



87659104
13907991
37656420
106377043
27991588