I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link




















I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Open text

Od autora: Do napisania tego artykułu skłoniło mnie doświadczenie pracy z rodzinami dzieci chorych na cukrzycę typu I. A także przekonany o konieczności wsparcia psychologicznego dla takich rodzin przez co najmniej 1 rok. Oczywiście Szkoły Diabetologiczne (DS) przekazują rodzicom podstawową wiedzę na temat problemu cukrzycy i umiejętności dbania o zdrowie dziecka. Jednak akceptacja tej diagnozy i przystosowanie się do niej całej rodziny nie następuje dokładnie po zakończeniu zajęć w Sh.D. Jest to długotrwały proces, który znacząco zwiększa poziom stresu w rodzinie oraz powoduje wiele lęków i niepokojów wśród rodziców. Dlatego wskazane jest, aby takie rodziny odwiedzały psychologa przynajmniej 2 razy w miesiącu. Anastasia Petrova, psycholog kliniczny i rodzinnytel. 8 964 782 0958Rodzina żyje i funkcjonuje jako system; relacje pomiędzy rodzicami i dziećmi rozważamy przez pryzmat podejścia systemowego. Opisany w artykule rodzaj relacji rodzinnych jest dość powszechny, jednak jeśli dziecko jest chore, to prawdopodobna przyczyna rozwoju cyklu „wina rodzica – pobłażanie dziecku” leży właśnie w chorobie. Cukrzyca typu 1 (DM) to przewlekła choroba autoimmunologiczna, która najczęściej rozpoczyna się w dzieciństwie lub w okresie dojrzewania. Powody S.D. uwzględnia się: predyspozycje genetyczne, częste infekcje wirusowe, jakość żywienia i środowiska, stan przewlekłego stresu. Obecnie w leczeniu S.D. W naszym kraju stosuje się podejście zintegrowane, które uwzględnia dietę, aktywność fizyczną, konieczność codziennego liczenia jednostek chleba oraz insulinoterapię zastępczą. Wszystko to zmienia życie chorych dzieci i ich rodzin oraz narzuca pewne ograniczenia. wywołuje u rodziców szereg reakcji emocjonalnych, które w dużej mierze determinują rodzaj relacji, jaką mogą później nawiązać z dzieckiem. Same dzieci i młodzież z reguły nie wykazują wyrażonych obaw i obaw bezpośrednio związanych z diagnozą. Dzieci i młodzież są raczej zaniepokojone reakcjami bliskich, a także ograniczeniami związanymi z chorobą. Dzieci wyrażają obawy związane z bólem związanym z zastrzykami insuliny i koniecznością rezygnacji ze zwykłego jedzenia. Nastolatki zgłaszają niepokój o to, jak zostaną odebrane przez przyjaciół i kolegów z klasy (ze względu na konieczność stosowania diety i zastrzyków). Jednak zarówno dzieci, jak i młodzież zauważają, że są bardzo zaniepokojone reakcjami rodziców (w szczególności matek) na fakt postawienia takiej diagnozy. Z reguły dzieci martwią się specyficznym zachowaniem bliskich. Mogą więc powiedzieć, że „mama się posmutniała”, „babcia płacze”, „tata chodzi zdenerwowany”. Pierwsza reakcja rodziców na diagnozę SD. jest negacją. Przejawia się to w różnych postaciach, począwszy od tego, że rodzice odmawiają informowania dziecka o przewlekłym przebiegu SD. i zabraniają mówienia o chorobie w szkole, a skończywszy na tym, że niektórzy rodzice będą próbowali zabrać dziecko ze szpitala i pokazać je innemu „dobremu” lekarzowi, który w przypadku odmowy zawodowo podważy opinię „złego” lekarza wyraża się bardzo gwałtownie lub trwa długo, może to zakłócić prawidłowe leczenie, a także przyczynić się do niedostosowania społecznego dziecka. Jeśli pozycja rodzica lub całej rodziny, związana z zaprzeczeniem, zostanie utrwalona, ​​prowadzi to do specjalnej konstrukcji komunikacji z dzieckiem. Temat cukrzycy uważany jest za niemożliwy do omówienia w takiej rodzinie. Jednocześnie dochowane są wszelkie formalności związane z opieką nad chorym dzieckiem. Rodzice nie kłócą się z tym, że mogą się zdenerwować, a nawet płakać, ponieważ powodują ból u dziecka zastrzykami lub dyskomfort, ograniczając go w jedzeniu. Jednak w odpowiedzi na bezpośrednie pytanie dziecka jest ono gotowe wymyślić różne wymówki, ale po prostu nie podaje prawdziwego powodu. Małżonkowie starają się też nie rozmawiać między sobą o swoich uczuciach dotyczących SD. I wtedy pojawia się paradoks – choroba wydaje się być, ale jej nie ma. W tym przypadku nieJedynie rodzice pozbawieni są możliwości podzielenia się swoimi doświadczeniami, ale i dziecko znajduje się w jakiejś emocjonalnej izolacji, gdzie nie można mu zapewnić wsparcia. Zwiększa się dystans emocjonalny w rodzinie, w której wszyscy o wszystkim wiedzą, ale nie mają możliwości rozmowy. Równolegle z zaprzeczeniem lub niezależnie rodzi się poczucie winy. Wiąże się to głównie z postrzeganiem przez rodziców ich zaangażowania w stresujące wydarzenia w życiu dziecka, które ich zdaniem zapoczątkowały początek choroby. Rodzice znajdują wsparcie dla swoich przemyśleń w różnych źródłach na temat problemu cukrzycy. Informacje padają na dobrze przygotowany grunt przez niepokój i budzą u rodziców bolesne uczucia. W pojęciu stresu, który „wywołał” chorobę dziecka, rodzice uwzględniają konflikty małżeńskie, brak uwagi poświęcanej dziecku, zwiększone wymagania i konflikty o naukę. Tacy rodzice często troszczą się o ochronę swojego dziecka przed wszelkim możliwym stresem. Co oczywiście jest zadaniem niemożliwym do wykonania! Tak naprawdę okazuje się, że dalsza komunikacja z dzieckiem przez rodziców jest postrzegana jako rodzaj pobłażania. W takich rodzinach planuje się stawiać dziecku znacznie mniej wymagań, traktować jego kaprysy protekcjonalnie, nie karcić, nie karać i koniecznie rozwiązać wszystko na poziomie pokojowych negocjacji. Pomysł pokojowego rozwiązania wszystkiego sam w sobie jest bardzo dobry. Zwłaszcza jeśli wcześniej w rodzinie wszystko tak wyglądało. Nie należy jednak tracić z oczu faktu, że to właśnie ci rodzice twierdzą, że konfliktowe relacje spowodowały początek choroby. Oznacza to najprawdopodobniej, że wcześniej nie było możliwości rozwiązania wszystkiego w drodze negocjacji. Oraz pojawienie się S.D. nie będą w stanie radykalnie zmienić ustalonego już wzorca. Dzieci w opisanym powyżej typie relacji są pozbawione możliwości dostosowania swojego zachowania zgodnie z zasadami i kończą w wyraźnie infantylnej pozycji. W pewnym momencie pobłażanie może sprawić, że dziecko stanie się niekontrolowane. Do tego czasu rodzice będą już dość zmęczeni kontrolowaniem siebie i ciągłym powstrzymywaniem się. Coś się dzieje, jak ostatnia kropla, jakaś drobnostka, a dziecko dostaje ją za poprzednie i przyszłe występki! Po czym rodzice doświadczają poczucia winy, wzmocnionego myślą, że teraz „nie można nawet podnieść głosu” na dziecko. Po takim zdarzeniu dziecko może przez jakiś czas znowu wiele robić. Nietrudno się domyślić, że interakcja skandalu i permisywizmu przybiera charakter cykliczny. Jeśli mówimy o dzieciach, to one niemal intuicyjnie wyczuwają możliwość wykorzystania takiego stanu rzeczy. Hasło dzieci w takich rodzinach brzmi: „Krzycz i krzycz, ale wtedy zrobisz dla mnie, co chcę”. A to wzmacnia zachowanie rodziców. Kiedy dziecko zachowuje się źle i zostaje skarcone, rodzice mają poczucie, że zrobiło coś okropnego. W tym okresie nie tylko przestają stawiać dziecku pewne wymagania, ale są także gotowi kupić pół sklepu z zabawkami lub kupić drogi gadżet. Próbują w ten sposób zasłużyć na przebaczenie i jakoś uporać się ze swoim poczuciem winy. Po pewnym czasie dziecko zaczyna rozumieć, że jego złe zachowanie skutkuje dla niego wieloma bonusami! Oznacza to, że im gorzej się zachowa, tym więcej bonusów może otrzymać. A potem zachowanie dziecka staje się po prostu okropne i wymyślane są różne metody, aby rodzice nie pozostali obojętni. Dzieci zaczynają aktywnie manipulować swoimi bliskimi. Opisane tutaj rodzaje interakcji dziecko-rodzic nie są jedynymi i obowiązkowymi. W sprzyjających przypadkach takie relacje mogą nie zostać umocnione na długo i po przejściu pewnej fazy kryzysowej rodzina będzie mogła odnaleźć równowagę. Jeśli jednak czas mija, a członkowie rodziny nadal nie mogą otwarcie mówić o swoich doświadczeniach związanych z chorobą lub mają silne poczucie winy, to jest to powód do skontaktowania się z psychologiem. W końcu, jak to często bywa, nawet jeśli jesteś chory.

posts



104678666
25336852
23868093
83532066
64613586