I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link




















I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Open text

Przełożona pielęgniarek wyprowadziła na ulicę czterech pacjentów na wózkach inwalidzkich. Pacjenci odpoczywają na świeżym powietrzu w cieniu drzew rosnących przy ścianach gospodarstwa. Dwie babcie mają ponad 90 lat, mężczyzna i kobieta około 60. Babcie mają doskonałą pamięć - lepszą niż młode. Mężczyzna ma zaburzenia mowy po udarze mózgu. Potrafi powiedzieć tylko jedno słowo. - Ha-ti, Ha-ti - tylko tyle od niego usłyszysz. Rozumie jednak przemówienie skierowane do niego. Kobieta również miała kiedyś udar. Konsekwencjami są pogorszenie funkcji poznawczych, dezorientacja w czasie, utrata pamięci. Ale jej charakter jest bardzo wesoły. Uwielbia żartować i śmiać się. Rozmawiam ze wszystkimi czterema pacjentami. Terapia grupowa. Nagle Anya (tak ma na imię nasza najweselsza pacjentka) mówi do mnie: „Marina, chcę ci coś powiedzieć na ucho”. Pochylmy się niżej, żeby nikt nas nie usłyszał. Pochylam się nad Anyą. Szepcze z uśmiechem: „Ten mężczyzna jest taki przystojny”. Naprawdę go lubię. Jak on ma na imię? Chcę z nim porozmawiać. „To jest Leonid” – odpowiadam. - Ale niestety potrafi wymówić tylko jedno słowo. „W porządku” – uśmiecha się Anya. - Porozmawiam i pozwolę mu słuchać Leonid i Anya doskonale się rozumieją. Babcie z zainteresowaniem przyglądają się temu, co się dzieje. Ja też zwracam uwagę na Leonida i po raz pierwszy zauważam, że jest naprawdę przystojny. Do jednej z babć przychodzi córka i przenoszą się w inne miejsce. I sugeruję, żeby druga babcia przejechała się po szpitalu. Ona szczęśliwie się zgadza. Po wykonaniu kilku kółek wracamy ponownie do domu. Jasny chrząszcz wiśniowy czołga się po jasnej ścianie. - Ha-ti! Ha-ti! – krzyczy radośnie Leonid, wskazując na niego ręką. „Brat Beetle postanowił nas odwiedzić” – mówię. - Piękny! – mówią babcie. Prawdopodobnie tylko dzieci mogą podziwiać takiego brata chrząszcza i oczywiście święty brat Franciszek z Asyżu umiał podziwiać różne małe zwierzęta i owady. Chrząszcz wyraźnie nie spodziewał się tak zwiększonej uwagi na swoją osobę i dlatego był trochę zawstydzony. Przez jakiś czas demonstrował wszystkim obecnym swoje skrzydełka, które wyglądały jak małe wiśnie, po czym rozłożył je, zabrzęczał i poleciał odwiedzić gruszkę rosnącą na terenie szpitala „Ha-ti, ha-ti”, Leonid - powiedział rozczarowany i urażony, wskazując na pustą ścianę domu. I zaczęliśmy mu tłumaczyć, że chrząszcz odleciał, bo też ma swoje sprawy, którymi musi się zająć. Na werandzie szpitala pojawia się pielęgniarka. Nadszedł czas odbioru pacjentów na lunch, po którym następuje czas ciszy. Pacjenci odpoczywają, a ja piszę artykuły o naszych spotkaniach z nimi, o naszych rozmowach, pamiętam różne ciekawe zdarzenia z życia szpitala. Wczoraj do szpitala przyjechał ksiądz ks. Aleksander. Czekało na niego pięciu katolików i jeden protestant. Pielęgniarka opiekująca się pacjentem, Alla, i ja modliliśmy się razem z księdzem. Odwiedzanie chorych nie obyło się bez zabawnych momentów. Ksiądz instruuje babcię: - Po modlitwie proszę powiedzieć „Amen”. - Czy rozumiesz? „Rozumiem” – odpowiada babcia ledwo słyszalnie. Ksiądz kończy modlitwę. - Jestem w! – mówi głośno i wyraźnie prawosławna babcia z sąsiedniego łóżka. Kiedy ksiądz wszedł na oddział, część wyznawców prawosławia również zaczęła się modlić i przyjmować chrzest, a inni z uwagą go słuchali. Po wizycie ojca Aleksandra w szpitalu życie w nim stało się trochę lepiej i zabawniej. Przynajmniej psychologowie natychmiast to wyczuli. To samo dzieje się, gdy do szpitala przychodzi ksiądz, także Aleksander. Pamiętam naszą znajomość z pacjentką Ziną, która niestety już nie żyje. Mówiła z dziwnym akcentem. Tak zwykle mówią polacy. Kiedy zapytałem, skąd jest, Zina odpowiedziała, że ​​ze wschodniej Ukrainy. Miała 86 lat i była przykuta do łóżka. Zapytałam Zinę, czy ktoś ją odwiedzi. „Tak” – odpowiedziała. - Przyjedzie moja córka, mój syn i inni krewni - Czy masz dwójkę dzieci? - Wyjaśniłem. „Tak, dwóch synów” - potwierdziłacórka? „Tak nazywam moją synową, jest dla mnie bardzo dobra” – Zina uśmiechnęła się. „Och, ma szczęście, że cię ma” – mówię. „I ja też się cieszę, że ją mam!” – Zina znów się uśmiechnęła. - Generalnie mam szczęście do ludzi. Na mojej drodze życiowej spotykają się tylko dobrzy ludzie. Godzina ciszy dobiega końca. Z okna pokoju nauczycielskiego widać, jak ochotnicy – ​​dwie dziewczynki i dwóch chłopców – wchodzą na dziedziniec szpitala. Pacjenci już z niecierpliwością na nie czekają. Jest piękny letni wieczór poza szpitalem. Najkorzystniejszy czas na spacer, podczas którego część pacjentów będzie chodzić na własnych nogach, trzymając się za ramię wolontariusza, a część zostanie wyprowadzona na zewnątrz przez wolontariuszy na wózkach inwalidzkich. To wspaniale, że w życiu naszych pacjentów, a także personelu szpitala i wolontariuszy spotykamy tak wielu dobrych ludzi. Artykuł napisano dla Magazynu „Ave Maria” http://ave-maria.by/archive/149-283 ***Przełożona pielęgniarka wyprowadziła na ulicę czterech pacjentów w niepełnosprawnych wazach. Pacjenci cieszą się świeżym wiatrem i doceniają drzewa rosnące na scenie przed budynkiem stacji benzynowej. Dwie babcie mają ponad 90 lat, a mężczyzna i kobieta ponad 60 lat. Babcia ma świetną pamięć, jak małe dziecko. Mężczyzna ma udar - film Parisenne. Możesz wymawiać tylko słowa składające się z bardzo dwóch słów. - Ha-tsi, Ha-tsi - tylko geta i śmierdzą jak cholera. Ale brutalnie i Yagomov, oczywiście. Jamniczka miała udar. Postępy to ciągły upadek, czasem zaburzony z godziny na godzinę, paraliżująca pamięć. Ale charakter i velmi zhytstsyaradasny. Uwielbiam miażdżyć i miażdżyć wszystkich moich pacjentów. Terapia grupowa. Raptam Anya (tak nazywamy naszą najbardziej wiotką pacjentkę) mówi do mnie: „Maryna, chcę ci powiedzieć coś złego”. Nie ma już ludzi, jeśli nikt nas nie słyszy. Nienawidzę Anyai. Yana szepcze i śmieje się: „Męskie stopy to takie swetry”. Dla mnie jest wspaniałym człowiekiem. Jak Yago zavuts? Chcę go pasożytować. – Geta Leanid – mówię. - Ale szkoda, możemy tylko wybłagać kilka słów. „Nic strasznego” – Anya uśmiechnęła się. - Będę Gavarem, a ty nie będziesz słuchać. Leanid i Anya tsudoina oznaczają adzin adnago. Babcie obserwują Cię z wielką uwagą. Bardzo kocham Leanidę i naprawdę szanuję to, że jest urodzonym skoczkiem. Tak, moja babcia ma dobry dom, a ja mieszkam z inną rodziną. A druga babcia, którą świętuję, jedzie do szpitala. Yana s zazadnennym pagadzhaetstsa. Po pracy w kilku kręgach wracamy do domu. Jasny chrząszcz wiśniowy zatrzymuje się w jasnym słońcu. - Ha-tsi! Ha-tsi! - Krychyts Leanid jest szczęśliwy, kładąc rękę na yago. „Brat Beetle pokochał nas wraz z państwem” – mówię. - Zworki! - Myślę, że babcie. Napaina, tak tylko bracia mogą złapać robaka i oczywiście tak brat Franciszek Asizski może porwać różne stworzenia i wszelkiego rodzaju święte rzeczy. Chrząszcz nie ma tak wysokiego poziomu szacunku dla własnego charakteru i nie byłoby żadnej ochrony. Więcej niż kilka drzew próbuje zburzyć swoje werandy, podobnie jak małe wiśnie, a następnie rozłożyć je na wysokościach i dłoniach zabawki, która jest wyścigiem w szpitalach terary. „Ha-tsi, ha-tsi” – powiedział Leanid, premier, zdenerwowany i wkurzony, wskazując na apokryficzną scenę domu. I wykopaliśmy dziurę w ciemności, jak chrząszcz, bo mam jamnika, co właśnie robi mój mąż. Do szpitala przyjechała pielęgniarka. Czas odebrać pacjenta na lunch, ponieważ choroba się zbliża. Pacjenci reagują, a ja piszę artykuł o naszych świetnych relacjach z nimi, naszych wielkich wagach i wspominaniu różnych ataków z życia szpitala. Yago chakali pięciu catalikos i adzin pratestant. Księża zwracali sakrament chorym. Czterech katolików przejęło świętą Camunię. A z pratestantami jesteśmy parasmoulingiem i pamaliya dla yago. Jesteśmy z pielęgniarkami, aby opiekować się chorymi, pani Alai - jamnik, katalik, malilіsya razy z ksyandzem. Było dużo chorych ludzi i nie było zabawnych momentów. Ksiądz instruuje babcię: „Paslya, więc skoro cierpię, powiedz: „Kali łasica”, „Amen”. - Czy rozumiesz? –/149-283

posts



80934580
103099804
6314688
85344138
99906320