I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link




















I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Open text

Wielu psychologów nie pracuje z dziećmi. Nie dlatego, że nie lubią lub boją się nieukształtowanej jeszcze psychiki dziecka. Po pewnym czasie terapii rozumieją, że w tej rodzinie „leczyć” muszą się dorośli. I w ogóle, z wyjątkiem patologii rozwojowych, zawsze trzeba pracować z dorosłymi członkami rodziny, ponieważ dzieci są tylko lustrem, odzwierciedlają zakłócenia w systemie rodzinnym. Często też słyszałam gorzkie słowa od psychologów: „Nie mogę, chcę zabić jego rodziców”, jeśli chodzi o małego człowieka. I podzielam ten ból. Okazuje się jednak, że częściej pracuję ze starszymi kobietami. A doświadczenie tej komunikacji utworzyło dla mnie (nie uogólniam na wszystkich) grupę kobiet, które w ogóle mają te same trudności i trudności życiowe. Wszystkie te dusze łączy jedno – tradycyjny i patriarchalny Papież w rodzinie. Oto psychologiczny portret takiej osoby: jest panem domu, głową rodziny, żywicielem rodziny. Co złego możesz powiedzieć? Wydaje się, że jest to normalna rola mężczyzny w naszej rodzinie i systemie wartości. Zgadzam się z Tobą. Ale za tymi koncepcjami kryje się nieco inne postrzeganie przez samego człowieka swojej roli. Pokrótce podam przykłady, lista jest niestety otwarta: „Właściciel domu” to ten, bez którego nic w tym domu nie da się zmienić, i on sam decyduje, kiedy i co mu wygodnie w tym domu robić i bierze pod uwagę opinie innych mieszkańców, kierując się swoimi pragnieniami… „Głowa rodziny” to ta, która robi, co chce i nie uważa za konieczne zasięgania opinii domowników. Dotyczy to wszystkich zagadnień życia rodzinnego. Ale on nie jest w tym uczestnikiem – jest liderem. On „wydaje” dyrektywę, a zadaniem pozostałych jest jej jasne i nienaganne wykonanie. Dostosowuje zachowanie członków rodziny do swoich koncepcji moralności, przyzwoitości, ciężkiej pracy, mody i stylu, edukacji itp. Jednocześnie może robić wyjątki od zasad, ponieważ krytykowanie najważniejszej rzeczy jest tabu... „Żywiciel rodziny” jest dyrektorem finansowym rodziny. Wszystkie zasoby powinny być skoncentrowane w jego portfelu. To on decyduje ile, komu i na jakie cele podarować. Jednocześnie dewaluuje zasoby swojej żony, na przykład: „No cóż, ona zarabia - na szpilkach”, krytykuje nie swoje zakupy i często zarzuca wszystkim marnotrawstwo, ekstrawagancję i nieostrożność. Swoją drogą „za dom” może dzielić się odpowiedzialnością z żoną, ale zawsze oddaje tyle, ile uważa za konieczne i słuszne, często żądając sprawozdań księgowych... Zachowanie takiego mężczyzny oczywiście może być różne na czas nieokreślony – istota jest ta sama: aby podkreślić jego osobowość na Postaci – członkom rodziny przypisuje się rolę Tła. Najlepiej wesoły i cichy. Oczywiście na poziomie nieświadomości ci mężczyźni są niepewnymi siebie chłopcami, często przeżywającymi dotkliwą traumę z powodu zimnych matek, odrzucenia, mitów o prawdziwej męskości i alkoholizmu ojców. Istnieje również wiele powodów kształtowania takiej osobowości. Czy jednak usprawiedliwia to fakt, że ich samoafirmacja następuje poprzez poniżanie tych, którzy są (i często świadomie) są od nich bezpośrednio zależni? Nigdy nie zadaję sobie pytania – czy robię wszystko dobrze? Czy ci, z którymi mieszkam pod jednym dachem, są szczęśliwi? Następnie postaram się przekazać konsekwencje, jakie stoją przed córkami takich „chwalebnych” ojców. Oni są powodem i odbiorcą tych refleksji

posts



1938403
69037376
81693730
110149671
97137035