I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link




















I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Open text

Ile mamy dobrych technik, ile błyskotliwych nazw... Psychoterapia jest bogata w koncepcje i techniki, setki, jeśli nie tysiące. Dlaczego potrzebujemy technologii i koncepcji? Jedną z możliwości odpowiedzi jest remitologizacja (cudowne określenie, przeczytałam we wspaniałej monografii, ale nie pamiętam autora) problemu klienta (lub w inny sposób przeformułowanie problemu). Każdy człowiek, świadomie lub nie, ma swój światopogląd. W szczególności problem lub choroba nazywana jest wewnętrznym obrazem problemu/choroby. To pewne zrozumienie tego, co, gdzie i dlaczego się z nim dzieje. Rzecz w tym, że im bardziej adekwatny (bliższy rzeczywistości) jest obraz, tym bardziej użyteczny i opłacalny. Na przykład dostałem kaszlu i gorączki i stwierdzam, że najwyraźniej jest zapalenie oskrzeli, idę do lekarza, zrobię badania i przepiszę leczenie. Jeśli dobrze myślałem, to za jakiś czas będę zdrowy. A jeśli uznam, że kaszel i gorączka są oznaką braku wanadu w organizmie i zacznę go brać intensywnie, prawdopodobieństwo zdrowego wyniku zacznie zbliżać się do zera. Klient czy pacjent zgłaszający się do psychologa/psychoterapeuty również ma pewne pojęcie o swoim problemie. Gdyby jednak jego zrozumienie i obraz były prawidłowe, wówczas nie zostałby klientem/pacjentem. Ponieważ główna różnica między problemami psychologicznymi a nerwicami polega na tym, że ich przyczyna jest odzwierciedleniem naszego myślenia i naszych mechanizmów psychologicznych. Te. jeśli będziemy podążać ścieżką klienta/pacjenta, trafimy tam, gdzie on zmierza. Musimy przeformułować i zremitologizować problem. I tu z pomocą przychodzą nam koncepcje, teorie i techniki. W pewnym sensie wszystko jest według Freuda, u osoby z nerwicą tworzy się nerwicę przeniesieniową, a potem tę nerwicę przeniesieniową leczy się. Dlaczego? Bo w głowie terapeuty (idealnie) obraz, jego rama, jego mit prowadzą do realnych zmian. Sprawdzamy to poprzez badania i obserwacje. Pytanie jest zawsze na trzecim etapie. To jak słynny mem: Krok 1: problem Krok 2: przeformułuj problem Krok 3: ??? Krok 4: ZYSK!!! Pytanie, czy zostawić to w ramach terapeutycznych, czy nie. Osobiście nie wiem. Wydaje mi się, że bardziej uczciwym wnioskiem jest wyciągnięcie wniosku z mitu terapeutycznego, na przykład poprzez terapię uważności i przyjęcie stanowiska autorskiego („jesteś autorem i przyczyną wszystkich zmian w swoim życiu” (c) ). Czasami odchodzą. Dzieje się tak najczęściej w praktykach ezoterycznych. Czy stało się łatwiejsze? Cóż, teraz przychodź do nas codziennie, oddychaj, medytuj i udaj się na płaszczyznę astralną. Pomijając kwestię marketingu, powiem, że często ze względów humanitarnych pozostawia się je na łonie terapii. Z poważaniem, Władimir Smirnow.

posts



15536414
34778122
2101689
96230677
50604034